piątek, 28 grudnia 2012

Dawny przyjaciel.

Hej. Przepraszam, że dawno nic nie wstawiałem. Chciałem napisać coś dłuższego... No ale niewiem czy to mi się udało..
Wstawiam to w sumie dla was... Jeżeli pod rozdziałem pojawią.się hejty,.to mówi się trudno.. Hmm, co jeszcze? Wiem, że niektórzy mogą nie lubić mojego stylu pisania.... Wiem, że dziwnie piszę... I przepraszam, za brak talentu.. Bo jest wiele osób, którym się nie pododoba jak pisze....
Dobra, koniec pierdolenia głupot. Jestem nadal zajebany i to w chuj.. Geez, i jeszcze do szkoły poszedłem. Debil ze mnie. No ale to nic. Jakoś przeżyję. Chyba. Haha. Spóźnione życzenia, no ale lepiej późno niż wcale.. Więc.. Szczęśliwego Nowego Roku ! ;)

________________________________________

Była wiosna. Siedział na podłodze w opuszczonym szpitalu, w tym samym, w którym spotkał pierwszy raz spotkał Daniela. Nie bał się już tego miejsca. Ostatnie miesiące bardzo go zmieniły. Nie był już tym samym chłopakiem, tym przestraszonym, pragnącym miłości człowiekiem, którego każdy lekceważył i chciał wykorzystać. Jasne, nadal wiele osób próbowało go skrzywdzić, zniszczyć. Nie dawał się im tak łatwo. Był starszy, mądrzejszy, silniejszy psychicznie.

Nie robił na nim wrażenia widok zabijającego Daniela, gdyż wiedział, że Białowłosy musi to robić. Wiele razy mu pomagał w torturowaniu innych. Czy czuł przez to wyrzuty sumienia? Nie, na początku tylko. Teraz nie czuł nic, gdy patrzył w gasnące oczy ofiar. Może tylko satysfakcję, z zadawanego cierpienia. Wierzył, że to co robi, zbliży go do ukochanego, że tym udowodni mu uczucie jakim go darzy. Patrzył na ścianę pokrytą krwią zabitych i cieszył go fakt, że się do tego przyczynił. Pragnął zemsty na tych, którzy wcześniej go z premedytacją
ranili. Zabił już kilka osób. To było dla niego coś tak oczywistego, jak oddychanie. 

Przez powybijane okna wlatywało świeże i ciepłe wiosenne powietrze, nasycone teraz zapachem krwi. Uśmiechnął się a w jego oczach widać było szaleństwo. Zamruczał z przyjemności, przypominając sobie, że za kilka godzin znowu zabije. Napędzało go to uczucie. Zamknął oczy i wsłuchał się w dźwięk szumiących liści na wietrze. Wyobraził sobie jak wiesza na drzewie Patryka, swojego dawnego przyjaciela, który gdy dowiedział o orientacji seksualnej przyjaciela, porzucił go. A potem rozpowiedział wszystkim, że Michał jest pedałem. Co w skutku przyniosło chłopakowi wiele cierpienia i przykrych zdarzeń. W szkole , jak i poza nią znęcali się nad nim. 

' Było słoneczne popołudnie. Końcówka maja. Ostatni dzień szkoły, piątek. Michał jak zawsze wychodził ze szkoły jako ostatni. Bał się wychodzić wcześniej, nie chciał by znowu go pobili. Kiedy był niemal pewny, że na placu szkolnym nikogo nie ma, wychodził. 

Wyszedł ze szkoły. Szedł z zamkniętymi oczami, wystawiając twarz na ciepłe promienie słońca, zamruczał czując ciepło na policzkach. Otworzył oczy. Dochodził do bramy głównej. Usłyszał jak ktoś biegnie w jego stronę, ale było już za późno. Złapało go trzech chłopaków z równoległej klasy. Szarpał się ale nie udało mu się wyrwać. Zaciągnęli go w krzaki, kilkanaście metrów od bramy.
- Myślałeś, że nam uciekniesz?- powiedział najwyższy z nich, brunet o szarych oczach. Chłopaki trzymali Michała za ręce, a brunet zaczął go bić pięściami w brzuch.
- Zostawcie..mnie...proszę..- mówił podczas uderzeń. Dostał w klatkę piersiową tak mocno, że zachłysnął się powietrzem. 
- Nie. Czemu? Przecież jest tak fajnie pedałku. Myślałeś , że tym razem Ci odpuścimy?- uderzył go w brzuch. Ciemnowłosy poczuł w ustach smak krwi. Opluł szarookiego swoją krwią. Próbował się wyrwać, ale bezskutecznie. Puścili go i zaczęli we trójkę kopać. Michał błagał ich by przestali, oni jednak robili to jeszcze mocniej.

Stali nad nim, a on leżał, zwijał się z bólu
- I co pedałku? -Zapytał brunet wyciągając nóż. Nachylił się nad nim. Reszta przytrzymała Ciemnowłosego za ręce, by się nie wyrywał. - Jak uszkodzę twoją śliczną buźkę to Cię już nikt nie zechce, prawda?- powiedział zbliżając ostrze do jego twarzy. Michał krzyczał i płakał, gdy chłopak jeździł ostrzem po jego twarzy, wbijając nóż w skórę policzka. To samo po chwili zrobił z drugim. Po twarzy spływała mu krew, zmieszana z łzami. Bolało go, chciał krzyczeć , ale wiedział, że tym tylko pogorszy sprawę. Przestał, i puścili Michała. Stali nad nim, a potem jeden po drugim zaczęli na niego sikać. Policzki go strasznie bolały i jeszcze bardziej krwawiły. Gdy skończyli sikać zostawili go i odeszli. Ciemnowłosy wstał powoli i zabrał torbę. Poczuł, że robi mu się niedobrze. Zaczął wymiotować. Krwią. Takiego znalazł go jego dawny przyjaciel.
- Pomóż mi...proszę..- powiedział cicho Michał, gdy trochę się uspokoił
- Nie. Przez Ciebie też mam przesrane. Radź sobie sam.
Pedale pierdolony.- odwrócił się na pięcie i zniknął za krzakami..'

Nienawidził go, o to, że go zostawił. Patryk, był dla niego jak starszy brat, zawsze go chronił i mu pomagał. A teraz? Sam go atakował.
- Więcej mnie nie skrzywdzi- powiedział zaciskając pięści. Rozejrzał się po zniszczonym pomieszczeniu i wstał. Otrzepał tyłek i uda z kurzu. Dotknął dłonią blizn na policzku, pojedyncza łza spłynęła mu po twarzy. Otarł ją szybko wierzchem dłoni
- Nigdy więcej..- powiedział idąc w stronę wyjścia ze szpitala. Z kieszeni bluzy wyciągnął paczkę papierosów i wyjął jednego, resztę schował. Trzymał papierosa ustami i go odpalił czerwoną zapalniczką wyciągniętą z kieszeni. Zaciągnął się i po chwili wypuścił dym ustami.

Szedł przez las znanymi na pamięć ścieżkami, znał już ten las jak własną kieszeń. Nawet z zamkniętymi oczami znalazł by wyjście z lasu. To było miejsce , w którym czuł się bezpieczniej niż wszędzie indziej. Nie musiał tu udawać kogoś, kim nie jest. Kiedy zabijał, to tylko w tym lesie. Normalni ludzie bali się tu przychodzić. Słyszeli różne plotki na temat opuszczonego szpitala i lasu go otaczającego. A gdyby jednak ktoś się zapuścił w te tereny słyszał by przeraźliwe krzyki mordowanych osób.

Wyszedł z lasu i poszedł do szkoły. Rozglądał się w poszukiwaniu Patryka. Po kilku minutach go zauważył. Stał oparty o drzewo i palił skręta. Blond grzywka zasłaniała mu zielone oczy. Za dużą fioletową koszulkę targał wiatr, prawą dłoń trzymał w kieszeni obcisłych rurek. Jego ubranie wyglądało tak, jakby w nim spał kilka nocy. Nie przypominał już tego chłopaka, z którym Michał się przyjaźnił. Dawny Patryk nie przyszedł by tak ubrany, nie palił by. A co najważniejsze, nie zdradziłby tajemnicy najlepszego przyjaciela. Ciemnowłosy podszedł do niego. Stanął naprzeciwko i patrzył na niego
- Czego chcesz pedale? - Patryk zrobił zniesmaczoną minę patrząc chłopaka. Michał się uśmiechnął najpiękniej jak potrafił
- No, chciałem Cię zaprosić na piwo- cały czas sie uśmiechał. Blondyn przyglądał mu się sceptycznie
- No ok.. Ale pijemy w lesie, żeby nikt nie widział, że pije z Tobą. - Powiedział wypuszczając dym ustami
- Ok. To za godzine pod starym dębem . Przyniosę piwa itd - nie czekając nawet na potwierdzenie zielonookiego, odszedł kierując się w tylko sobie znanym kierunku.

Kilka godzin później....

Stał oparty o drzewo i czekał na Patryka. Patrzył w niebo uśmiechnięty. Usłyszał szelest lisci i spojrzał w tamtym kierunku. Zobaczył blondyna, szedł niepewnie rozglądając się na boki, tak jakby czuł co się święci. Ale podszedł do Michała.
- No już jestem. Czemu tak blisko dawnego psychiatryka? Wiedziałem, że masz nasrane w głowie, ale nie że aż tak- powiedział chłopak patrząc na ciemnowłosego
- Czemu? Bo uwielbiam tu przebywać. Nie słychać stąd krzyków torturowanych ludzi- uśmiechnął się tak, że jego rozmówcy przeszedł dreszcz po plecach. Patryk zrobił się biały jak ściana.
- Co ty planujesz?-zapytał nagle trzeźwiejąc. Patrzył na zbliżającego się Michała
- A jak myślisz? Chcę Ci pokazać jak to jest, jak się czułem gdy mnie katowali przez to, że powiedziałeś! Jak mogłeś?! Ufałem Ci! - Złapał zielonookiego za gardło i przycisnął go do drzewa stojącego za nim. Chłopak patrzył przestraszony na dawnego kumpla. Patrzył w jego niebieskie oczy, w których widać było chęć zemsty i pragnienie mordu.
- Zostaw... Proszę...- powiedział Patryk, starał się wyrwać, ale im bardziej się starał tym Michał mocniej go trzymał. Po chwili dołączył do nich Daniel. Stanął za Michałem i go przytulił od tyłu, splatając dłonie na brzuchu ukochanego. Patrzył na Patryka uśmiechnięty, z dzikim błyskiem w oczach
- Więc to ten chłopak, przez którego tyle cierpiałeś? - zapytał ciemnowłosego. Blondyn spojrzał na Daniela przerażony
- Co chcecie....- zaczął mówić, ale Michał mu przerwał
- Chcemy Cię zabić, wypatroszyć jak trofeum. Wyciągnąć Ci flaki na twoich oczach. Wystarczy? - Powiedział wtulając się w Daniela. Wiedział, że Patryk zbyt się boi, żeby uciekać. Białowłosy przytulił ukochanego, dłońmi zjechał z pleców na pośladki Michała i przycisnął mocniej do siebie, a chłopak zamruczał tylko i lekko poruszył biodrami ocierając się o niego
- Później się Tobą zajmę Mruczek, najpierw Go stąd zabierzemy. Dobrze? - Zapytał demon swojego uke
- Tak - wymruczał w odpowiedzi przejeżdżając językiem po wargach czarnookiego, a ten przyciągnął go do siebie i pocałował. Po chwili Michał zaczął oddawać pocałunek, ale po minucie się odsunął. Patrzył w oczy ukochanego i oblizał wargi, tracając językiem kolczyki w wardze
- Później się Tobą zajmę - powiedział Daniel, kiziając ciemnowłosego dłonią po policzku - Ale najpierw zajmiemy się naszym małym gościem- dodał patrząc w oczy Patrykowi. Chłopak momentalnie zbladł. Poczuł nagłą chęć ucieczki, ale coś w spojrzeniu demona mu nie pozwoliło. Czuł jak szybko wali mu serce ze strachu, wiedział, że musi uciekać, ale nie potrafił się ruszyć ze swojego miejsca. Daniel podszedł do niego i pociągnął mocno za rękę, tak, że chłopak wstał. Zabrali go do starego szpitala....

_________________________________________

Przepraszam odrazu, że tak krótko. Następny rozdział będzie lepiej i dłużej. Dodam za tydzień coś albo troszkę później. Zależy od weny i humoru. Więc...  Mam nadzieję, że nie jest źle to, co napisałem.. W sensie rozdziału..  Pa i do następnego razu x3

wtorek, 25 grudnia 2012

Dla Klaudii F.

'Mikołaj ocknął się w piwnicy, przywiązany do łóżka, nago. Było ciemno, jedynie blade światło świeczek oświetlało pomieszczenie. W powietrzu czuć było zapach stęchlizny. Rozejrzał się, na tyle ile pozwalały mu krępujące go liny. Kilka metrów od niego stał jego ukochany, nagi. Mike podszedł do niego
- co ty robisz?- zapytal zwiazany chłopak, przyglądając mu się. Ukochany uderzył go w twarz, zabolało
- pozwoliłem ci sie odezwać?!-patrzyl na jego ciało pokryte śladami wczesniejszego pobicia
-nie.- powiedział cicho modląc się w duchu, by go nie zdenerwować.
- widzę, że rany zaczęły się goić.. Niedobrze.. Zaraz się tym zajmę. - Uśmiechnął się dziwnie. Z szafki wyciągnął skalpel i przejechal nim po brzuchu chłopaka. Po śladzie skalpela zostawała krew, którą Mike po chwili zlizał ją, mrucząc cicho. Mikołaj zadrżał czując na brzuchu sprawny język chłopaka. Mike zlizywał krew z jego pępka, a on coraz bardziej drżał. Poczuł jak palec chłopaka powoli się w nim zaglebia. Jęknął cicho. Chłopak zaczął powoli poruszać w nim palcem. Po chwili doszedł drugi palec. Mike ruszał nimi próbując go przygotować na przyjęcie większego. Mikołaj drżał i wypychał biodra, nabijając się na jego palce
- chcesz tego ?- zapytał chłopak. Odpowiedział mu tylko cichy jęk. Rozłożył nogi Mikołaja i usadowił się pomiędzy nimi. Zabrał palce i wszedł w niego jednym ruchem. Chłopak jęczał i próbował nabić się mocniej na męskość Mike'a, ale nie mógł, bo był za mocno związany. Czuł rosnące podniecenie, zmieszane z bólem. Mike zaczął go podduszać. Wchodził w niego głębiej i mocniej, chcąc sprawić sobie więcej przyjemności. Mikołaj jęczał coraz bardziej, jego drobne ciałko całe drżało. Nie mógł już wytrzymać  i się spuścił jęcząc przeciągle. Poczuł uderzenie w twarz. Mike wyszedł z niego i skończył mu na brzuch. Wyszedł z niego
- ile razy ci mówiłem, że nie mozesz się spuścić dopóki ci nie pozwolę? - Kolejny raz go uderzyl, tym razem mocniej.. '

Przepraszam, wiem lipnie.. Pierwszy raz opisywałem coś takiego.. I wogóle.. No ale trening czyni mistrza, czy coś xD. Dobra, jeżeli ktoś chce by mu coś napisać , niech pisze w komentarzach temat.
Paa x3

Napisałem to dla Klaudii ^^

Siedziała samotnie nad rzeką, patrzyła w księżyc odbity w lustrze wody. Nie zwazala na zimno, nie obchodziło jej co się z nią stanie. Płakała. Siedziala tak dłuższą chwilę, nie wiedziała, że od kilku godzin jej szukają bo uciekła z domu. Wstała i otarła łzy. Weszła do wody, zawsze sie jej bała. Ale,  ten księżyc był taki piękny, tak odległy... Wchodziła coraz głębiej w odmęty wody, czula ogarniajace ją zimno, ale wchodziła glebiej, coraz bardziej i bardziej. Poczuła, że konczy jej się grunt pod nogami. Poślizgnęła się na kamieniu pokrytym mułem. Woda, ją pochłonęła. Krzyczała, a jej płuca napełniały się wodą. Utonęła. W świetle księżyca...

*********

Stał na balkonie. Wyszedł zapalić. Za nim, w domu siedziała cała jego rodzina, której szczerze nienawidzil, ze wzajemnością zresztą. Ale była Wigilia, czas spotkań z rodziną, fałszywych usmiechow i życzeń. Nienawidził tego. Wolał spędzić ten czas sam, ale nie mógł. Rodzice napierali na niego, by pojechał z nimi. Patrzył w dół, na ludzi wracających do domu, spieszacych się, albo poprostu spacerujących. Poczuł wibracje telefonu. Wyjął go i odczytał sms'a. Jego dziewczyna wyslala mu mms, jak caluje sie z innym. Lzy splynely mu po policzku, dopalil papierosa. Myslal o dziewczynie, kochal ją. Jak nikogo innego wczesniej. Miał dosc. Usiadł na barierce. Niewiele myśląc skoczył. Zamknął oczy. Uśmiechał się. Powitała go twarda ziemia. Siła uderzenia odebrala mu oddech, polamala kości. Umarl po kilku sekundach z usmiechem na ustach..

_________________________________________
Dała mi dwa tematy na krótkie opowiadanie. Śmierć i skok z balkonu.
Wiem, że to nie yaoi.. Następny rozdział dodam niedługo. Jeżeli ktoś chce żebym napisał mu jakieś opowiadanko krótkie, niech pisze tematy w komentarzach.
Paa x33

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Sen

Znajdował się w zamkniętym pomieszczeniu bez klamek, było tu tylko jedno okno, przez które wpadało blade światło. Michał próbował usiąść, ale nie mógł. Był związany. Przewrócił się na plecy i spojrzał na otaczające go ściany. Spływała po nich krew, było jej tyle, że prawie dochodziła do niego. Nie wiedział co się dzieje, czuł mdły zapach krwi. Pojedyńcze krople krwi skapywały mu na twarz. Bał się. Spojrzał w sufit. Zaczął wrzeszczeć, bał się. Do belek w suficie był przywiązany za jelita Daniel. Jego twarz była wykrzywiona bólem.  Michał się rozpłakał. Próbował się wyrwać z krępujących go więzów ale nie potrafił. Usłyszał krzyk pełen bólu, widział jak jelita Białowłosego pękają a ten spada. Zamknął oczy i płakał. Poczuł ciężar ciała chłopaka na swoim...

Obudziły go czyjeś wrzaski. Usiadł i rozejrzał się przerażony. Krzyki ucichły w momencie, gdy otworzył oczy.
- Daniel...- usłyszał swój zachrypnięty głos i sie zorientował, że to on tak krzyczał
- Tak? Jestem już, nie bój się. - Podszedł do niego ostrożnie jakby się bał, że Ciemnowłosy ucieknie. Usiadł na łóźku. Patrzył na niego czarnymi jak smoła oczami. Michał rzucił mu się w ramiona, przewracając go na plecy.
- Błagam... Nie zostawiaj mnie więcej... Proszę... - Płakał, nie potrafił się uspokoić. Drżał cały. Daniel przytulił go i głaskał po plecach.
- Nie zostawie... Obiecuje.. Wtedy..musiałem.. Chciałem.cię chronić przed mym ojcem.. - Tulił go nadal, ciemnooki się nie uspokajał. Przewrócił go na plecy tak, że teraz to on był na górze i leżał na Michale. Podparł się łokciami przy jego ramionach i patrzył mu w oczy. Pocałował go delikatnie, próbując go uspokoić. Chłopak obiął go rękami za szyje i przyciągnął do siebie całując go namiętniej. Łydkami objął go w pasie. Daniel poruszał biodrami ocierając się o Michała. Pogłębił pocałunek. Całowali się coraz namiętniej. Zamknął oczy..

Gdy je otworzył leżał w jakimś ciemnym pomieszczeniu przywiązany do łóżka. Nic nie rozumiał. Rozpłakał się z bezradności..

_________________________________________
Przepraszam, że tak krótko... I takie zjebane, ale stwierdziłem, że to dodam. Dedyk dla wszystkich, którzy to czytają. Btw, Wesołych Świąt ;)

sobota, 22 grudnia 2012

...

Więc... Pozmieniałem to i owo na blogu, bo... Notki były za krótkie, mam nadzieję, że teraz mogą być. Jutro dokończę rozdział piąty...
Wesołych Świąt wam życzę x3

Chciałbym przeprosić za to co zrobiłem ( tak to do was, bo wiem , że czytacie co piszę tutaj ) . Klaudia... Nie gniewaj się na mnie... To była... Chwila słabości... Wybacz..

Karoru... Jesteś dla mnie jak brat. Przepraszam, że Cię zawiodłem... Mam nadzieję, że mi wybaczysz... Zrobiłem głupstwo, to się już nie powtórzy...

Schitzoo... Przepraszam..

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 5

Od czasu, gdy Daniel wyrzucił go z domu minęło sporo czasu, on sam już nie wiedział ile. Wszystkie dni mijały mu bardzo wolno i prawie jednakowo. Chodził do szkoły i starał sie zachowywać normalnie. Żartował, śmiał się, ale inni i tak widzieli, że coś jest nie tak bo jego oczy niegdyś wesołe teraz straciły swoją dawną wesołość. Znajomi zastanawiali się co się wydarzyło, jednak nikt nie podszedl nigdy i się go nie zapytał o powód jego ciągłego smutku gdyż wiedzieli, że on i tak im nie odpowie. Więc udawali, że nic nie widzą i zajmowali sie własnymi problemami.

Michał czuł się coraz bardziej samotny, nie miał nikogo, z kim mógłby szczerze porozmawiać. W prawdzie miał znajomych, ale nie miał przyjaciela. Miał depresję. Nie mógł jeść, gdy patrzył na pokarm jego żołądek wydawał mu się niesamowicie pełny. Nie sypiał po nocach, nie potrafił, co noc śnił o Nim. Nie chciał tego. Pod oczami miał coraz większe sińce, oczy miał zaczerwienione, wyglądał jakby ćpał. Często płakał, powieki miał opuchniętę od płaczu. Na jego drobnym ciele pojawiało się coraz więcej ran różnej głębokości, które chłopak sam sobie zadał w napadzie rozpaczy. Zaczął przypominać szkielet. Od kilku dni było widać mu kości i cieńkie żyłki pod skórą. Gdyby ktoś zobaczył jego rany przeraziłby się, było ich tyle, że on sam nie miał pojęcia ile ich jest.

Cały czas zastanawiał się, czemu Daniel go zostawił, dlaczego potraktował go jak śmiecia? Czemu go uratował a potem wyrzucił za drzwi? Nie potrafił odpowiedzieć sobie na to i wiele innych pytań, które zaprzątały jego myśli od długiego czasu..

Po kilku godzinach spędzonych w szkole, wracał do pustego domu. Jego ojciec zniknął parę dni wcześniej, najprawdopodobniej się zachlał i nie żyje. Od czasu gdy zostawiła ich matka Michała, ojciec upijał się do nieprzytomności.

Wszedł do domu, zdjął kurtkę i powiesił na wieszaku. Podniósł listy z podłogi. Usiadł w kuchni na krześle i otwierał je pokolei. Miał pełno niezapłaconych rachunków, pieniądze mu się skończyły dzień wcześniej. Oparł głowę o blat stołu i się rozpłakał z bezradności. Jego drobne ciało drgało, gdy zanosił się płaczem. Serce go bolało z żalu i smutku, który go ogarniał. Nie miał pojęcia co robić. Czuł niesamowitą senność. Wstał i podszedł do okna, patrzył na las za oknem. Łzy spływały mu po policzkach, a oczy same się zamykały. Wiele nieprzespanych nocy dało o sobie znać. Usypiał na stojąco. Poczuł jak obejmują go od tuli silne ramiona. Zamknął oczy
- Śpij Kochanie...- usłyszał Michał zasypiając....
CDN...

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Rozdział 4

Michał obudził się po kilku godzinach, rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu Daniela, ale nigdzie go nie było. Chłopak mu obiecał, że będzie przy nim cały czas. Wstał i podszedł do drzwi od pokoju. Poczuł silny ból w dolnych partiach ciała. Jęknął z bólu. Starał utrzymać się na nogach, ból się pogłębiał ale go zignorował. Otworzył drzwi cicho i wyszedł z pokoju. Na korytarzu było ciemno, tak że było widać jedynie blade światło płynące z dołu schodów. Może to i lepiej, bo Michał przeraził by się gdyby zobaczył gdzie obecnie się znajduje. Na ścianie przed nim była zaschnięta krew spływająca po ścianie, farba odpadała ze ścian. Podszedł do schodów i zaczął powoli schodzić w dół trzymając się za brzuch. Usłyszał jak Daniel z kimś rozmawiał. Głos rozmówcy był taki, że chłopakowi ciarki przechodziły po plecach a ból się jeszcze wzmagał. Zszedł niżej. Bał się głosu drugiego chłopaka, był taki nienaturalny i przerażający. Tak jakby głos należał do jakiegoś demona, lub kogoś podobnego. Stał niedaleko wejścia do pokoju. Słyszał teraz wyraźnie ich rozmowę. Przygryzł wargę, żeby nie wydać z siebie żadnego dźwięku
- Po co ich na niego napuściłeś? Na co Ci to było? - Powiedział Daniel spokojnie. Jednak jego spokój był tylko maską. Ciemnowłosy usłyszał dziwny dźwięk, coś w rodzaju takiego jak przy ostrzeniu noża. Nie wiedział co robić, tylko stał dalej i słuchał
- Taki słodki chłopak, sam chciałbym go przelecieć. - Zamruczał demon. Michałowi przypomniał się gwałt. Łzy spływały mu po policzkach.
- Ale tego nie zrobisz, rozumiesz?! Nie skrzywdzisz go. Nikt tego nie zrobi. Nie pozwole nikomu go zranić. Zabije każdego kto będzie próbował to zrobić. A ty próbowałeś. Przez Ciebie cierpiał, i nadal cierpi. Więc jestem zmuszony Cię zabić. I to się nawet dobrze składa, bo.... głodny jestem. - Zaśmiał się. Michał stanął tak, że widział co dzieje się w pokoju ale tak, że oni go nie widzieli. Przyglądał się im
- I co teraz?- zastanawiał się. Patrzył na Milesa, który był przypięty do wielkiej litery X powieszonej na ścianie. Miał na sobie tylko bokserki, na torsie miał pełno ran, krwawiły. Michał patrzył jak Białowłosy zlizywał krew z noża.
- Zabijesz mnie? Czekam. Zrób to!- Zaśmiał się demon patrząc w oczy rozmówcy.
- Twe życzenie jest dla mnie rozkazem.- Przybliżył się do niego z ostrzem. Stał teraz na przeciwko Milesa, oczy błyszczały mu tak, że nawet Michał widział to stojąc kilkanaście metrów od niego. Chłopak przejechał ostrzem po twarzy demona rozcinając mu skórę na policzkach. Z rany wpływała obficie krew, która białowłosy zlizał mrucząc głośno. Drżał cały. Michał patrzył na niego z bijącym mocno sercem, obserwował każdy jego ruch z rosnącym zainteresowaniem ale i strachem. Widział jak chłopak głaszcze demona po policzku, patrząc mu prosto w oczy z uśmiechem a chwilę później wbija mu ostrze w brzuch, i przeciąga nim w dół rozcinając skórę. Demon zawył z bólu, gdy Daniel wyjął ostrze z jego brzucha i wsadził dłoń w dopiero co zrobioną ranę. Chłopak wył z bólu i się wiercił próbując się wyrwać, z rany wypływało mnóstwo krwi. Daniel mocno szarpnął ręką i wyrwał mu bijące jeszcze serce. Oczy demona straciły swój demoniczny blask...
Białowłosy wypijał krew z serca martwego chłopaka mrucząc z przyjemności, krew spływała mu po brodzie i moczyła ubrania. Nie przeszkadzało mu to wcale, wręcz przeciwnie, cieszył się z tego.  Michał był przerażony patrząc na to co robi ukochany. Bał się go, jak nikogo innego wczesniej...
Stał oparty plecami o ścianę, o tą samą, na której była zaschnięta krew matki Daniela. Michał patrzył przerażony na zbliżającego się powoli chłopaka. Łzy spływały mu po policzkach, trząsł się i próbował jak najdalej się odsunąć. Daniel oblizywał usta z krwi Milesa mrucząc przy tym jak kot. Oczy błyszczały mu tym samym blaskiem jak wtedy, gdy zabijał demona. Białowłosy coraz bardziej się do niego przybliżał, a Michał starał się odsunąć jak najdalej mógł, ale przeszkadzała mu ściana za nim, do tej samej, na której odbita była krew przyszywanej matki Daniela. Próbował się ruszyć, ale nie mógł, ze strachu nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Łzy spływały mu strumieniami po policzkach, a on nie potrafił ich opanować. Bał się, nigdy nie czuł takiego strachu jak w tym momencie. Trząsł się cały. Chłopak przyglądał mu się coraz bardziej przybliżając się do niego z zakrwawionym ostrzem, z którego spływała krew zabitego chłopaka. Zaczęło mu się robić ciemno przed oczami. Serce biło mu bardzo szybko, nie wiedział już czy to z powodu rosnącego strachu, czy z uczucia jakim darzył chłopaka. Czuł przejmujące zimno ogarniające jego drobne ciało. Daniel stał bardzo blisko niego, przygladal się mu oczami pełnymi szaleństwa i chęci mordu. To uczucie go obezwładniało, nie liczyło się dla niego uczucie jakim darzył chłopaka. Nie potrafił się opanować, chęć napicia się jego krwi była silniejsza. Michał poczuł ostrze wbijające mu się w szyję. Patrzył w oczy Białowłosego ze łzami w oczach, bał się go coraz bardziej.
- Błagam.... Daniel... Nie rób tego... Przestań...- mówił do niego, głos mu się łamał, zanosił się płaczem. Czuł coraz mocniej dociskane ostrze do szyji. Pierwsze krople krwi spłynęły mu po szyji. Jęknął z bólu. Serce waliło mu jak szalone - Daniel.. Wiem.... co zaraz zrobisz... Chcę...żebyś wiedział... że... Cię kocham... I...nieważne co mi zrobisz....nadal będę...- rozpłakał się na dobre. Nie mógł uwierzyć, że zaraz zginie z ręki ukochanego. Po chwili ostrze upadło na podłogę, a Daniel spojrzał mu prosto w oczy zszokowany
- ty....ty mnie kochasz? Naprawdę? - Był zdziwony ale i poczuł ulgę. Kiedy uświadomił sobie co chciał zrobić Michałowi rozpłakał się. -Proszę..zostaw mnie...i uciekaj...błagam...- odsunął się jak najdalej od niego, trząsł się. Walczył ze swoją naturą, która chciała poraz kolejny wsiąść górę nad rozsądkiem. Nie chciał go już więcej ranić. Kochał go. Usiadł na podłodze i oparł się plecami o ścianę. Płakał. Zakrył twarz dłońmi próbując się uspokoić.
Michał podszedł do niego mimo strachu i usiadł mu na kolanach. Delikatnie złapał go za ręce i zabrał je z jego twarzy. Widział łzy na jego policzkach, starł je delikatnie wierzchem dłoni. Daniel otworzył oczy i popatrzył na niego
- Proszę... Odejdź... Zostaw mnie...- powiedział zachrypniętym głosem.
- Nie zostawie Cie, nie ma takiej opcji. Rozumiesz? -  Patrzył mu prosto w oczy, zastanawiając się jak mu może pomóc, ale nic nie przychodziło mu do głowy
- Nie. Nie rozumiem. - zrzucił go z kolan i patrzył na niego z obrzydzeniem - Nie chce byś był przy mnie. Zrozum to, ja nie chce Ciebie. - Powiedział wstając. Jego oczy były puste, nie wyrażały nic. Michał czuł jak ogarnia go okropne zimno wewnątrz jego samego. Rozpłakał się, nie mógł uwierzyć w to co powiedział Daniel przed chwilą. Nie potrafił.
- Daniel... Dlaczego ?- patrzył na niego zapłakany. Był załamany, przez to co powiedział jego ukochany
- Bo cię nie chce, zostaw mnie. - Podniósł Michała i zaprowadził go w stronę drzwi. Otworzył je i wypchnął go za drzwi. Ciemnowłosy spadł ze schodów i wleciał w krzaki. Zanosił się płaczem, nie mógł zrozumieć czemu ukochany mu to zrobił, usłyszał jak Daniel trzaska drzwiami. Wygrzebał się z krzaków i odszedł zapłakany.
Daniel poszedł do piwnicy, gdzie czekał na niego jego prawdziwy ojciec....

wtorek, 11 grudnia 2012

Hej.

Tak. To nie nowa notka. Notkę dodam później. I... Dziękuję za brak komentarzy do ostatniej notki. Sorrki, ale nie wiem, czy się wam podoba...czy nie.. I jak nie, to mi napiszcie to dam sobie spokój z pisaniem dalszym. To na tyle.
Pa

piątek, 7 grudnia 2012

Wiem, miałem dodać nową notkę, ale ostatnio bardzo dużo się dzieje... I poprostu nie mam kiedy.
Przepraszam..
Muszę ogarnąć kilka spraw.
I dojść do siebie po pobycie w szpitalu.
Tsaa... Byłem w szpitalu kilka razy..
I miałem kilka głupich akcji xD
Np.
Wchodzę do łazienki i zamykam za sobą drzwi. Kilka metrów odemnie stoji jakiś 70 letni dziadek i sie myje. Patrzy na mnie i myje sobie ( if you know). A ja wybiegam z łazienki i dre sie jak pojebany 'To sie na mnie patrzy!'
Heheh  mina pielęgniarek bezcenna xD
...

Dzieliłem pokój z takim 17-sto latkiem. Mrrrr. Był bardzo fajny... I myślę , że słodki x3
Słodko wyglądał jak się rumienił x33
No i.... Zostaliśmy opierdoleni za to, że za głośno byliśmy. Lol x3
Nie dziwie się w sumie x33
Za głośne były nasze jęki x33
Dobraa. Ale cicho xd.
Hehe. Mam humor teraz  może skończę trzeci rozdział i jak zdadzę to go dodam do godziny 18 x3

A teraz...
Paaaa x33