czwartek, 29 listopada 2012

Rozdział 3

Ułożył go na łóżku w swoim pokoju. Opatrzył go a później przykrył kołdrą. Usiadł na fotelu. Zamknął oczy. Nie był tu tak dawno, prawie trzy lata, trzy jakże długie i ciężkie lata. Mógł tu wrócić w każdej chwili, lecz nie chciał. Nie czuł się tu dobrze po tym co się tu stało. Zamordował rodziców. Nienawidził ich za to, że przez 16 lat go okłamywali. Nie byli jego rodzicami. Mieli go jedynie wychować. I pilnować by nie dowiedział się, że jest demonem. Ale on i tak to odkrył. Porwało go dwoch mężczyzn i wyjaśnili mu wszystko. Gdy wrócił do domu pokłócił się z opiekunami. Podciął przyszywanemu ojcu gardło, nożem znalezionym na blacie kuchennym, podczas ostrej wymiany zdań między nimi. Kiedy zobaczył krew na swoich dłoniach poczuł, niezwykłe szczęście. Takie jakiego nigdy nie czuł. Dawało mu to siłę do działania. Rozkoszował się zapachem krwi i strachem matki. Puścił martwe już ciało ojca. Oblizał krew z noża. Zamruczał z przyjemności. Mama zaczęła wrzeszczeć z przerażenia patrząc jak Daniel zbliża się w jej stronę z nożem. Ona cofała się pod ścianę. Płakała. Błagała go by jej nie krzywdził. Nie słuchał jej. Stanął przed nią i patrzył jej w oczy. Przejechał dłonią po jej policzku zostawiając na nim krawe ślady. Uśmiechnął się do niej i zaczął ją dźgać . Słuchał jej krzyku z satysfakcją. Dźgał ją dopóki krzyczała. Puścił jej ciało i patrzył jak ona osuwa się po ścianie. Był cały w jej krwi. Drżał cały z emocji. Uklęknął przy niej i popatrzył w jej gasnące oczy. Pochylił się nad nią i pocałował ją w czoło.
- Śpij sobie....
Otworzył oczy. Czuł , że musi kogoś zabić, to uczucie było bardzo silne. Może nawet silniejsze od niego. Drżał cały. Schował twarz w dłoniach. Chciał skrzywdzić Michała. Słyszeć jego błagania, krzyki pełne bólu, patrzeć na jego twarz wykrzywioną cierpieniem. Ale wiedział, że nie może. Nie mógł go skrzywdzić. Nie potrafiłby. Zdradzieckie łzy spływały mu po policzkach. Bolało go to, że nie może tego zrobić. Nie mógł teraz zostawić go samego. Nie po tym co mu zrobiono. Usłyszał, że Michał sie poruszył. Jednak bał się na niego spojrzeć, wiedział, że go skrzywdzi.
Chłopak podszedł do niego i klęknął przed nim
- Co się stało? - Zapytał cicho ciemnowłosy. Daniel spojrzał na niego.
- Chce Cię zabić. - Patrzył na chłopaka zapłakany. Płakał tak bardzo, że nie mógł sobie poradzić. Michał patrzył na niego zmartwiony, ale i przestraszony. Wstał i stanął przed nim. Popchnął go delikatnie, tak że Daniel oparł się plecami o oparcie fotela. I usiadł mu na kolanach. Patrzył mu w oczy. Wtulił się w niego. Daniel go przytulił delikatnie, jakby się bał, że go skrzywdzi i oparł czoło o ramię młodszego chłopaka. Wdychał jego zapach. Pomyślał, że chłopak słodko pachnie. Przytulił go mocniej, dociskając go do siebie. Zaczął całować go po szyji. Michał próbował się odsunąć
- Przestań...proszę...- powiedział ze łzami w oczach. Daniel spojrzał mu prosto w oczy
- Nie mogłem się powstrzymać. Wybacz..

Siedzieli wtuleni w siebie długi czas. Michał zasnął z głową opartą o ramie Daniela. Chłopak głaskał go po głowie, cieszył się, że ciemnowłosy mu ufa. Jednak bał się tego, że zaufał mu za bardzo. Pocałował młodszego chłopaka w czoło, a ten uśmiechnął się słodko przez sen wtulając się w niego bardziej.

**************

W pokoju naprzeciwko Daniela pojawił się chłopak, z czarnymi jak smoła włosami i takimi samymi oczami. Wpatrywał się w śpiącego Michała z zaciekawieniem pomieszanym ze zdziwieniem. Jego oczy lśniły z ciekawości
- Kim jest ten chłopak? - powiedział zachrypniętym głosem. Poprawił sobie grzywkę, i spojrzał mu w oczy. Daniel patrzył na niego
- Kimś, kogo nie wolno krzywdzić.- Przybysz się zaśmiał i poprawił rękawy przy czarno czerwonej koszuli w kratę. Przybliżył się do nich i pochylił nad Michałem. Przejechał palcami po policzku chłopaka uśmiechając się lekko
- Nie krzywdzić?  I kto to mówi Danielu? - Uśmiechnął się- A kto mi mówił, że nie wolno okazywać litosci, dla nic nieznaczących ludzi? Tylko przysparzają nam problemów. Wiesz o tym lepiej, niż niektórzy. A może się mylę? - Przyjrzał mu się badawczo. Oczy błyszczały mu niebezpiecznym blaskiem. Daniel patrzył na Michała i przytulił go mocniej. Nie chciał by stała się mu krzywda. Nie wybaczył by sobie tego, gdyby tak się stało.
- Tak, masz rację, mówiłem. Ale zmieniłem zdanie. Przyjmij to do wiadomości Miles. To co było, to przeszłość. Trzeba żyć dalej i nie oglądać się za siebie. A wtedy gdy to mówiłem, nienawidziłem ludzi, mimo że żyłem między nimi. Nadal ich nienawidzę, ale on - tu wskazał na śpiącego chłopaka - jest wyjątkiem. Dla niego nagnę trochę zasady. A Tobie nic do tego. To nie twój interes z tym co robię i dlaczego. Nie zapominaj, że stoisz o wiele niżej odemnie w hierarchii. - Wpatrywał się w czarne tęczówki rozmówcy, wiedząc, że ma rację. Faktycznie, Miles był niżej od niego, kiedyś był niewolnikiem jego prawdziwego ojca, ale został przez niego uwolniony.
- To nie zmienia faktu, że martwię się o Ciebie. Nie powinieneś się z nimi spoufalać. - Spojrzał pogadliwie na śpiącego chłopaka.- A pozatym,  oni wszyscy zasługują na śmierć. Za to wszystko co nam do tej pory zrobili przedstawiciele jego rasy. Polowali na nas! I próbowali zabijać . Jednak my, pokonaliśmy ich. A teraz? Kiedy mają te wszystkie bomby? I inne temu podobne mogą nas zabić. Nie powinni istnieć. A ten chłopak miał zginąć dawno temu, z twojej ręki. Przyszedł do Ciebie, więc powinno go nie być! Jednak go nie zabiłeś. Czemu tak się nie stało? Kim on jest dla Ciebie? - Patrzył na białowłosego zamyślony. Jego rozmówca był wściekły. Jak nigdy dotąd. Irytował go ten mały demon. - zaraz... Ty Go kochasz?- zapytał po chwili demon z niedowierzaniem. Daniel gładził po włosach wtulonego w niego chłopaka po to, by się uspokoić. Nie potrafił zbytnio.
- A co cię to obchodzi? Interesuje Cię tak bardzo moje życie? Czeku teraz? Zajmij się lepiej sobą. A to co czuję, lub nie czuję do niego to tylko i wyłącznie moja sprawa! - Oczy robiły mu się czerwone, Miles zaczął się powoli cofać. Bał się. Kontynuował - Nie zabiłem go, bo tak mi się podobało. Jak będę chciał to go zabiję. To, że inni ludzie są tacy, to nie znaczy, że on jest taki. Więc się odpierdol.- Wstał z Michałem na rękach z fotela i zaniósł go na łóżko. Ułożył go delikatnie na łóźku i przykrył kołdrą.
Podszedł do Milesa i złapał go za rękę.
-  Chodź.- powiedział i wyszli z pokoju zostawiając ciemnowłosego samego.

niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 2

Nie spał już od dłuższego czasu. Głaskał Michała po plecach. Mimo tego,  że poczuł coś do młodszego chłopaka, to jednak miał ochotę go skrzywdzić. Jak wszystkich innych do tej pory. Chciał widzieć jego łzy, jego strach. Słuchać jego krzyku. Czuć zapach jego krwi. Patrzeć jak wije sie z bólu. Ale nie potrafił go aż tak skrzywdzić. Nie umiał go zabić. Pragnął jednocześnie, by chłopak był przy nim. I go zaakceptował takiego jakim jest. Ale wiedział, że to tylko marzenie, nie mające się ziścić. Musiał go zabić. Lecz kiedy patrzył na jego usmiechniętą twarz, wszystkie jego myśli o pozbawieniu go życia znikały, niczym śnieg w czasie odwilży. Zakochał się w nim, chociaż nie chciał się do tego przyznać przed samym sobą. Nie chciał sie zakochać. Bał się tego co może się stać. Że za bardzo się zmienić...
Odsunął się od chłopaka. Zebrał swoje rzeczy i sie ubrał. Podszedł do ciemnowłosego i wziął go na ręce...
******
Kilka dni później...
- Michał! Spierdalaj z boiska! Grasz jak baba! Ogarnij się!- trener krzyczał na chłopaka, kiedy ten kolejny raz nie trafił piłką do kosza. Jego myśli krążyły wokół chłopaka z opuszczonego szpitala. Od pamiętnej nocy go nie widział. Szukał go ale bez skutku. Białowlosy rozpłynął się w powietrzu. Michał tego nie rozumiał. Zabrał swoje rzeczy z ławki i wyszedł z hali. Szedł w stronę szatni zamyślony. Nie zauważył nawet grupki chłopaków z innej klasy, którzy najbardziej go prześladowali. Jeden z nich uderzył go w tył głowy. Michał zemdlał. Najwyższy z nich wziął go na ręce i wyniósł ze szkoły. Grupka skierowała się w stronę lasu. W tym czasie ciemnowłosy się ocknął.
- Mateusz ! Zostaw mnie... Błagam...- prosił Michał niosącego go na plecach.
- Ok. Już.- rzucił go na ziemię. Chłopak uderzył plecami w pień drzewa. Jęknął głucho. Łzy spłynęły mu po policzkach. Bolało. Dwóch chłopaków klęknęło przy Michale i złapali go za ręce. Mateusz zaczął odpinać spodnie.
- Zobaczymy czy Ci się spodoba pedale - uśmiechnął się wrednie.
Michał zaczął sie wyrywać, wiedział co za parę chwil nastąpi. Nie chciał tego. Nie z Mateuszem.
- Nie...Błagam...!- krzyczał kiedy chłopak zdejmował z niego spodnie. Płakał, czuł sie upokorzony. Łzy spływały mu po policzkach.
Chłopak pochylił się nad nim i go pocałował brutalnie. Michał próbował się cały czas odsunąć. Płakał coraz bardziej kiedy poczuł jak Mateusz łapie go za nogi i siłą rozszerza. Wszedł w niego brutalnie, z ust Michała wyrwał się jęk bólu. Płakał z bólu, czując jak chłopak sie w nim zagłębia. Starał się wyrwać ale to tylko potęgowało jego ból....

*****
Daniel  szedł przez las. Czuł, że dzieje sie coś nie dobrego. Usłyszał krzyk pełen bólu. Ten krzyk poznałby wszędzie. Zaczął biec w kierunku z którego dochodził krzyk Michała. Miał gdzieś to, że ktoś go może teraz zobaczyć. Liczyło się dla niego tylko to, by jak najszybciej dostać się do chłopaka. Krzyki były coraz głośniejsze, zobaczył ich. Jak gwałcą Michała. Jeden po drugim. Chłopak stracił przytomność. W Danielu sie zagotowało. Był wściekły jak nigdy dotąd...
               ***********
Mateusz zobaczył jakiś ruch między drzewami i odłączył się od reszty. Skierował się w strone drzew. Nie wiedział jak wielki błąd popełnia. Wszedł na małą polankę. Przed nim stał chłopak o oczach barwy smoły i długich białych włosach , w czarnych rurkach i białej bluzce całej umazanej zaschniętą krwią. Wpatrywał się w niego. Mateusz patrzył na niego przerażony. W dłoni czarnookiego był nóż, który zagłebiał się właśnie w piersi chłopaka. Daniel wyciągnął nóż z serca chłopaka, a ten padł na ziemię. Ostatnie co widział przed śmiercią, to Daniel zlizujący jego krew z ostrza. Białowłosy zostawił ciało i poszedł w miejsce, w którymi gwałcono Michała. Widział jak kolejny chłopak gwałci jego ukochanego. Złapał gwałciciela za włosy i poderżnął mu gardło. Odciągnął go od ciemnowłosego i rzucił nim o ziemie. Pozostali patrzyli na Daniela przerażeni. Nie rozumieli co się przed chwilą stało z ich przyjacielem. Chłopak patrzył na nich z nienawiścią. Chciał ich zabić, skrzywdzić ich tak jak oni Michała. Chciał by błagali go o śmierć. Jednak najważniejszy był teraz jego ukochany, nie przytomny zgwałcony wielokrotnie, leżący nagi, posiniaczony, z zaschniętymi łzami na policzkach. Zdjął z siebie koszulke i założył ją Michałowi. Wziął go na ręce i przytulil do siebie.
- Z wami się później policze- mówiąc to odszedł w kierunku drzew z chłopakiem na rękach

czwartek, 22 listopada 2012

Aniu : Dzięki za komentarz i wskazówki. Poprawie się.
A ten błąd wziął się stąd, że jak to pisałem to, spać mi się chciało xD. Ale już to poprawiłem. Dzięki jeszcze raz x3
TopazEmi : Dobrze, zmienie dialogi. I postaram się coś dłuższego napisać.

Do północy dodam kolejną notke, obiecuje x33

Hej..

Będę dodawał nowe posty, w sensie nowych rozdziałów jeżeli ktoś skomentuje. Bo nie wiem, czy się wam to podoba co pisze, czy nie...
Wydłużyłem pierwszy rozdział. Do niedzieli napisze kolejny.

wtorek, 20 listopada 2012

Horrorwood

Szpital psychiatryczny. Farba w połowie odpadla za ścian, ściany zdobi graffiti. Wszędzie walają się puste butelki po alkoholu. Przez powybijane szyby wlatuje do środka mroźne, jesienne powietrze. Szpital został opuszczony kilka lat temu, a wszyscy jego pacjenci zostali przeniesieni. Wszystkie pomieszczenia zostały zdewastowane, oprócz jednego.. W którym był Daniel. Chłopak, który zabil całą swoją rodzinę. Nie dzialaly na niego żadne leki.. Lekarze stwierdzili, że jest zbyt niebezpieczny by zabrali go ze sobą. Szpital miał być zburzony razem z nim w środku, ale tak się jednak nie stało.... każdy twierdził, że on nie żyje... Jednak czy napewno ?
Paru śmiałków weszło do celi Daniela , ale już nigdy stamtąd nie wyszlo. Ci co na nich czekali słyszeli tylko przerazliwe krzyki swoich kolegów, które nagle cichly. I przestraszeni zawsze uciekali w popłochu. Nie mieli odwagi sprawdzić co się stało. Bali się. Do czasu..

       **************
Michał wszedł do ruin szpitala, chciał być zdala od innych. Zdala od prześladowań rówieśników, za to że jest gejem. Wcześniej ulubieniec wszystkich, najlepszy  sportowiec, najprzystojniejszy w całej szkole. Miał największe powodzenie u dziewczyn. Każda chciała z nim być, lecz on nie chciał żadnej. Wszystko się wydało w wakacje, jak koledzy ze szkoly zobaczyli go calujacego chlopaka z młodszej klasy.

Poprawił czarną grzywkę i rozejrzal sie do okola
-tu mi nikt nie będzie przeszkadzał..- pomyślał. Błądził po szpitalu bez celu, aż dotarł do tych jednych zamkniętych drzwi. Usłyszał , że ktoś płacze.
-co jest ? To chyba ten pokój o ktorym krążą plotki po szkole... Ciekawe.. '-wyszeptał. Wszedł do środka. Poczuł bardzo intensywny zapach krwi. Wszedł głębiej, nadepnął na coś, ale wolal sie nie zastanawiac teraz co to moglo byc. Wydawało mu się że zobaczyl jakis ruch w kącie pomieszczenia, lecz nie byl pewny, bo panował tu mrok. 
-usiadz... -Powiedział białowłosy chłopak, stojący niedaleko niego, w cieniu.
Michał usiadł zastanawiając się co będzie dalej. Podszedł do niego chłopak, był cały umazany krwią. Jego czarne oczy wpatrywaly się w  Michała uważnie, widać w nich było szaleństwo. Ciemnowlosy chłopak patrzył mu prosto w oczy, zastanawiał się co się teraz stanie. Chłopak szedł powoli w jego stronę, trzymając w dłoni zakrwawiony nóż. Z ostrza leniwie spływała krzepnąca już krew. Michał czuł jak mocno biło mu serce, ale nie wiedział czemu. Ze strachu? Czy winą tego była adrenalina? Nie miał pojęcia co się z nim dzieje. Daniel usiadł na przeciwko niego, tak jak on, po turecku. Cały czas patrzyl mu w oczy.
-Daj mi rękę... - Głos mu drżał z podniecenia, ale Michał tego nie zauważył. Bał się Białowłosego chłopaka. Słyszał wiele plotek na jego temat, wiedział, że powinien uciec jak najdalej od niego, dopóki ma jeszcze szansę. Ale nie potrafił tego zrobić. Mimo strachu przed chlopakiem, był nim zafascynowany.
Patrzył mu prosto w oczy.
- Daj tą rękę... Albo sam wezmę... I miło nie będzie. - Michał zrobił to mimo strachu. Daniel popatrzył mu prosto w oczy przesuwając mu ostrzem po nadgarstku. Nadciął mu żyłę i zafascynowany patrzył na krew skapującą na podłogę.
-Dlaczego to robisz? Jak chcesz mnie zabić, to zrób to odrazu...- zapytał czarnowłosy. Pojedyńcze łzy spłynęły mu po policzku, patrzył jak na podłodze tworzy się coraz większa kałuża z jego krwi. Czuł, że robi mu się słabo.
-Nie bój się, gdybym chciał Cię zabić, zrobił bym to dawno. - Przejechał nożem po jego policzku, patrzył jak ten słabnie. Uśmiechnął się delikatnie. Michał zemdlał...
********
Obudził go czyjś wrzask, jednak po chwili zapanowała cisza. Słychać było jedynie ich oddechy. Michał otworzył oczy, ale coś mu je zasłaniało Nie wiedział gdzie jest ani co się stało. Bolały go wszystkie mięśnie. Pamiętał, że siedział po turecku, naprzeciwko blondyna o czarnych jak smoła oczach. I ból, gdy ten rozcinał mu rękę. A teraz... Był zwiazany tak ze cały czas klęczał. Otworzył oczy ale nic nie widział. Poczuł jak coś zimnego przejechało po jego policzku.
- Dlaczego mi to robisz? I kto tak krzyczał? - Wyszeptał przestraszony. Bał się. Chłopak jeździł ostrzem po jego szyji nacinając mu skórę. Michał czuł jak krew spływa mu po szyji.
- Bo, uwielbiam patrzeć na cierpienie innych . A tamtą osobą się nie przejmuj. Nie zagraza Ci. Nikogo już nie skrzywdzi.- Chłopak wymruczał mu do ucha. Po ciele czarnowłosego przeszedł dreszcz. Podobał mu się ten chłopak, mimo, że mógł go zabić.
- A...Ale dlaczego? - zapytał cicho. Głos mu drżał. Jego ciało reagowało na kazdy dotyk białowłosego. Poczuł jego oddech na swojej szyji, chwilę później język chłopaka przejeżdżający powoli po ranach.
- Lubię patrzeć jak inni się boją, jak powoli gaśnie w nich  życie. Oczy tracą swój blask.... Ale, ciebie nie zabije, zrobię coś innego - Pocałował go w szyję, dłonią przyjechal po jego brzuchu, zatrzymując dłoń na zapięciu spodni chłopaka.
- Nie zabije Cię. Podobasz mi się. - odpiął mu spodnie. Palcami przejechał po twartej męskości michała.
- Zostaw..przestan..proszę...- Miał przyśpieszony oddech. Daniel kiział jego członek przez materiał bokserek, Michał próbował się odsunąć. Nie wyszło mu.
- Przestań się wiercić. Widzę że chcesz....- przejechał językiem po jego policzku. Dłonią zjechał na uda chłopaka, gładził je od wewnętrznej strony. Wsłuchiwał się w przyśpieszony oddech ciemnowłosego z satysfakcją. Drugą ręką złapał go za włosy i go pocałował....

Początek

Hej. To mój pierwszy blog o tematyce yaoi. Wgl moj pierwszy blog, więc proszę was o wyrozumiałość. Notki będę dodawać do soboty. A przynajmniej będę się strarał.
Miłego dnia! x3